Najlepszy mikser! ▸
nagrania Autor: pawel.kruzel@m00n.link (Paweł Krużel), 05.09.2022 10:17
Dzisiejszy świat wymaga od ludzi bycia "najlepszym" i "idealnym", ale nie bycia sobą czy poszukiwania samego siebie i własnych dróg. Stąd się biorą laski z toną make up-u na twarzy, który całkowicie zmienia jej rysy, oraz faceci ze sztucznie napompowanymi mięśniami, które sflaczeją, gdy się przestanie w nie pompować chemię oraz nadmierny wysiłek fizyczny.
Ostatnio wydarzyły się dwie niezwiązane ze sobą rzeczy, które zainspirowały mnie do napisania tego tekstu. Pierwsza to taka, że wrzuciłem wczoraj na Facebook relację tekstową o treści: "Kto ma POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI, wcale nie potrzebuje ADORACJI ze strony przyjaciół, znajomych, oraz zupełnie obcych osób". Druga zaś, to POST na Facebooku znajomego, który zawodowo zajmuje się miksowaniem nagrań, gdzie zadaje on między innymi pytania: "[...] Po co wątpimy w siebie, po co szukamy potwierdzenia swojej wartości? Po co chcemy być najlepsi? [...]".
O czym będę pisał w tym artykule? O nagraniach, miksowaniu, czy też masteringu, ale inaczej i nie tylko. Bo wspomnę też o budowaniu poczucia własnej wartości.
Jakiś czas temu rozmyślałem i przyszła mi do głowy pewna analogia, którą się z Wami podzielę. Czasem coś gotuję i właśnie w takim momencie przyszła mi ona do głowy. Bo z miksowaniem jest trochę jak z gotowaniem (!).
Zacznę od tego, że chyba nic nie można poradzić na to, że nie od razu jest się w czymś mistrzem, oraz na to, że się nie ma do czegoś talentu lub naturalnych predyspozycji. Nie każda dziewczyna to z natury laska a nie każdy facet to z budowy siłacz. Jeśli nie czujemy smaku i nie odróżniamy słodkiego od słonego, albo nie odróżniamy swoim słuchem różnic w wysokości dźwięku, to próżny nasz trud. Lepiej zająć się czymś innym, bo udawanie przed światem kogoś kim się nie jest i nigdy nie będzie, zostanie prędzej czy później zdemaskowane. A to może być przykre i jest nikomu niepotrzebne ...
Ale wróćmy do wspomnianej "kuchennej analogii". Stosowanie przypraw podczas gotowania przypomina mi aplikowanie odpowiednich do sytuacji narzędzi podczas miksowania - uczymy się co aplikować oraz równocześnie czego NIE aplikować, a obie te rzeczy są równie ważne (!).
Istnieją domyślne reguły, które możemy zastosować zawsze i można je łatwo zapamiętać, np: nie słodzimy obficie żurku i nie solimy grubo galaretki z owocami. Proste, prawda? Makaron czy ziemniaki trzeba odcedzić z wody przed wyłożeniem ich na talerz a z poszczególnych śladów w miksowanym materiale odfiltrowujemy zakresy częstotliwości, w których znajduje się nieużyteczny sygnał. Tego typu prostych reguł jest o wiele więcej ...
Inne zabiegi wymagać będą od nas większej uwagi oraz kreatywności. Korekcja barwy czy kompresja dźwięku są jak pieprz i sól. Nie zawsze są potrzebne lub nie zawsze w takiej samej ilości. Czasem zamiast pieprzu lepiej zastosować np paprykę, czyli zamiast korekcji barwy - dajmy na to - Harmonic Exciter (!).
Przykłady można by mnożyć bardzo długo. Bo gotowanie, tak samo jak realizacja dźwięku, to zajęcia kreatywne. Nie od razu potrafimy używać przypraw i łatwo je dozować, nabieramy tej umiejętności z czasem.
Tu dochodzimy do sedna. Nie ma dwóch takich samych żurków na świecie, nawet gdy mamy "magiczny przepis", to nie znaczy że jest on w stu procentach powtarzalny. Zaś gotowanie z przepisów nie uczy nas kreatywności. Zawodu kucharza uczymy się przez całe życie, tak samo jak zawodu realizatora dźwięku. Coraz częściej też specjalizujemy się z czasem i zamiast bycia "kucharzami od wszystkiego" decydujemy się na samo rejestrowanie nagrań, lub tylko miksowanie, lub też na sam mastering.
Na koniec o pogoni za byciem "najlepszym mikserem". Nikt nie jest idealny i nigdy nie będzie. Zaś najlepszym czasem się bywa i to tylko przez moment, czego najlepiej uczy nas kolejna dziedzina życia - sport. "Pichcimy", czy miksujemy coraz lepiej, o ile umiemy zaakceptować fakt, że czeka nas ciągły rozwój i nauka nowych umiejętności. Tylko nieustanna praca nad sobą oraz czas budują w nas poczucie własnej wartości. NIE adoracja naszej osoby przez innych. Bo z czasem powiększają się nasze: wiedza, umiejętności i doświadczenie, dzięki czemu sami umiemy docenić to, że zrobiliśmy coś porządnie i dobrze. Zwłaszcza wtedy, gdy dzięki własnej pracy w końcu otwieramy szerzej oczy i zaczynamy umieć samodzielnie dostrzegać fakt, że umiłowani przez nas "sławni" i "wielcy" też mają swoje niedociągnięcia ... 😉
Chcesz skomentować? TUTAJ.